Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2018

Prezent od współlokatorki

Moja (już teraz była) współlokatorka w akademiku wyprowadziła się niedawno.  Przeżyłam klejący się stół, klejącą podłogę, krzesła opryskane jakąś mazią, lampy i ścianę opryskane piwem - zacisnęłam zęby i pokornie wytarłam miejsca, w których po sobie nie posprzątała, wyszorowałam krzesła. Parę dni temu pojawiły się u nas mrówki - rozpoczęłam inspekcję i po pewnym czasie znalazłam coś, co mogło przyciągnąć insekty. To jest jej szafka i pełno ryżu/kaszy/ wszystkiego, a na tym, nie wiem skąd, akademicka firana.  Dziewczyna wyprowadzała się tydzień, ale miała problem, żeby po sobie posprzątać albo chociaż powiedzieć, co się tam znajduje.  Serdecznie pozdrawiam i przestrzegam - nie ufajcie nigdy nikomu, jak powie, że posprzątał, szczególnie gdy taki delikwent się wyprowadza. Nadesłane na:  https://www.facebook.com/ch.wspollokatorzy/

Problem z otyłą współlokatorką.

Mam pewną problematyczną współlokatorkę, przez którą najprawdopodobniej zacznę szukać nowego mieszkania. Zaraz pewnie odezwą się głosy, że to ja jestem niewyrozumiała (i być może tak jest), ale nie mieszkam tu za darmo, więc jakiś komfort chcę mieć. No więc główną przyczyną jest to, że współlokatorka jest bardzo otyła (sama kiedyś mówiła, że waży chyba koło 140 kg), ma 32 lata a wygląda co najmniej na 50, jest strasznie zaniedbana (używa jedynie mydła, pasty do zębów i szamponu).  Na początku wydawała się być ok, dopóki nie zaczęła mi się co chwilę spowiadać, że wszyscy dookoła tłumaczą jej żeby schudła, a nie wiedzą że nie jest to takie łatwe. I rozumiem, bo są różne choroby, ale ona ta wygląda na własne życzenie. Je ok. 6 posiłków dziennie, a każdy z nich jest smażony, ewentualnie są to kanapki z ogromną ilością sera żółtego. W mieszkaniu cały czas śmierdzi tłuszczem (butelka oleju starcza jej na ok. 2-3 tygodnie), już nawet wietrzenie nic nie daje. Wszystkie patelnie i nacz

Współlokator Amerykanin.

Czytanie o cudzych chujowych lokatorach zawsze mocno poprawiało mi humor kiedy kolejny dzień z rzędu trzeba było wytrzymać z własnym, więc kiedy już przeszedłem przez ten koszmar postanowiłem podzielić się swoimi doświadczeniami. Może komuś poprawi nastrój. Od kilku lat studiuję za granicą, jakoś tak wyszło że zainteresowały mnie języki azjatyckie i ostatecznie wylądowałem na studiach magisterskich w ChRLu. Dla większości osób to może dość abstrakcyjne i zabrzmię jak rasista, ale wiedząc, że pokój w akademiku będę musiał z kimś dzielić modliłem się, żeby dostać współlokatora z zachodniego kręgu kulturowego. Nawet lubię Azjatów, Chińczycy są w porządku ale raz na jakiś czas fajnie pogadać z kimś, kto kojarzy zachodnie zespoły, pisarzy, filmy itp. Zwyczajnie łatwiej się dogadać i na długą metę jest więcej tematów do rozmowy a już zdarzyło mi się mieszkać ze współlokatorem z Kazachstanu, który nie znał żadnego języka poza rosyjskim i po kilku miesiącach trudnych prób komunikacji obaj się