Początek wspólnego mieszkania. Wiadomo, pierwsze dni - każdy ma swój papier jednak nadszedł czas zakupu wspólnego zestawu rolek, ten pierwszy raz przypadł mi także poleciałam do stokro, kupiłam ten pachnący w motylki aby nieco ożywić WC i chociaż to było przyjemne dla oka w mieszkaniu żywcem wyjętym z PRLu - i był spokój na jakiś czas. Następnie przyszła pora na współlokatorów, po tygodniowym poślizgu i wyczerpaniu wszystkich chusteczek higienicznych - JEST! Co prawda bez wzoru i zapachu ale zawsze, jednak zaczęło mnie coś zastanawiać, gdzie można dostać napoczętą rolkę szarego papieru, niezapakowaną, dziwnie dużą (byłam świadkiem wnoszenia go na stancję). Nagle mnie olśniło - na uczelni są identyczne! Skończyło się, że każdy chodzi z własną rolką jak niejaki Ferdek Kiepski.
Blog o przygodach ze współlokatorami.