Trzy dni temu m oi współlokatorzy kupili rybę. Bez woreczka, bez niczego leżała sobie na środku stołu, wśród piwa i ich rozmów, patrząc się na mnie swoimi oczyma (naprawdę je miała). Po godzinie wylądowała w lodówce na kartonie mleka. I tak leżała sobie dwa dni aż dzisiaj, przychodząc od znajomych otwieram lodówkę a tam majestatycznie, oparta o mleko, wyschnięta ta sama ryba wita mnie już od otwarcia. W pierwszej chwili myślałam, ze się przewidziałam więc zamknęłam lodówkę i poszłam. Parę minut później otwieram a ona wciąż tam jest. I będzie pewnie jeszcze długi czas... Nadesłano na Ch**owi Wsółlokatorzy
Blog o przygodach ze współlokatorami.