Przejdź do głównej zawartości

Problem z otyłą współlokatorką.

Mam pewną problematyczną współlokatorkę, przez którą najprawdopodobniej zacznę szukać nowego mieszkania. Zaraz pewnie odezwą się głosy, że to ja jestem niewyrozumiała (i być może tak jest), ale nie mieszkam tu za darmo, więc jakiś komfort chcę mieć.

No więc główną przyczyną jest to, że współlokatorka jest bardzo otyła (sama kiedyś mówiła, że waży chyba koło 140 kg), ma 32 lata a wygląda co najmniej na 50, jest strasznie zaniedbana (używa jedynie mydła, pasty do zębów i szamponu). 

Na początku wydawała się być ok, dopóki nie zaczęła mi się co chwilę spowiadać, że wszyscy dookoła tłumaczą jej żeby schudła, a nie wiedzą że nie jest to takie łatwe. I rozumiem, bo są różne choroby, ale ona ta wygląda na własne życzenie. Je ok. 6 posiłków dziennie, a każdy z nich jest smażony, ewentualnie są to kanapki z ogromną ilością sera żółtego. W mieszkaniu cały czas śmierdzi tłuszczem (butelka oleju starcza jej na ok. 2-3 tygodnie), już nawet wietrzenie nic nie daje. Wszystkie patelnie i naczynia są wiecznie tłuste, części nawet nie da się już domyć. A ta się tłumaczy, że w sumie to ona chciałaby jeść zdrowiej, ale nie będzie sobie wszystkiego odmawiała (ale nie odmawia sobie niczego ). Cały czas śmierdzi od niej potem, gdy wchodzi na 3 piętro to jest już cała mokra, a jej sapanie słychać już od kiedy wdrapie się na 1. piętro. 

Nigdzie nie chodzi pieszo, wszędzie autobusem. Jak mi kiedyś opowiadała, że musiała podejść gdzieś gdzie autobus nie dojeżdża i miała do przejścia kilometr, to miałam wrażenie, że oczekiwała ode mnie gratulacji, jakby to był jakiś niebywały wyczyn sama sporo biegam, proponowałam jej kiedyś żeby dołączyła, że może zacząć od marszów, to popatrzyła na mnie jak na kosmitę. 

Jak skorzysta z łazienki, to później nie da się wejść przez co najmniej pół godziny, bo tak wali, normalnie chce się rzygać. Poza tym spotyka się z facetem pod 60, no i nie ukrywam, że nie jest to dla mnie zbyt komfortowa sytuacja gdy koleś do nas przychodzi, mógłby być prawie moim dziadkiem. Kiedyś w nocy się przebudziłam, bo coś było strasznie słychać, okazało się że to mega głośnie chrapania takiego starego dziada, stwierdziłam, ze pewnie w takim razie został u niej na noc, po czym rano się okazało że to ona tak chrapie, i słyszę to teraz co noc. 

Wiem wiem, pewnie jestem bezczelna i brakuje mi empatii, ale ja na prawdę nie mam nic do otyłych ludzi, jeśli dbają o siebie i starają się z tym walczyć. Ale jeśli ktoś jest taki na własne życzenie, objada się samym tłuszczem i słodyczami, po pracy siedzi jedynie na d*pie i nic nie robi, to ja się po prostu takim kimś brzydzę wolę się wyprowadzić i mieszkać z kimś, kto je i dba o siebie w normalny sposób.

Komentarze

  1. ...szkoda słów na ciebie. Szukasz w usprawiedliwienia w internecie? Ja brzydzę się tobą za twoje podejście. "Jedynie mydła, pasty do zębów i szamponu"? A co, ma brać mleczne kąpiele, wydawać na 20 żelów pod prysznic itd? Może nie jest zamożna i jej nie stać, dla mnie jednak twój opis nie sugeruje jakoby nie dbała o higienę. To się po prostu wyprowadź, bo ujową współlokatorką jesteś ty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentarz wyżej to pewnie ta otyła współlokatorka.

    OdpowiedzUsuń
  3. szczerze to chujowy jest tu autor... Wszystko co zostało opisane nie ma nic wspólnego z utrudnianiem komuś życia, czy brakiem poszanowania wspólnego mieszkania. Autor za to wpieprza sie buciorami w rzeczy, które na niego w żaden sposób nie wpływają i na które i opisywana niejednokrotnie nie ma wplywu - śmierdzi jak się zesra? a jego gówno to fiołkami pachnie... czy chrapanie. +dwie lewe ręce autora skoro ma problem z usunieciem tluszczu z jakiegos garnka czy patelni...

    Zaniedbana bo "używa jedynie mydła, pasty do zębów i szamponu"? Wiadomość z ostatniej chwili - nie każdy trzyma wszystkie kosmetyki na widoku i nie kazdy przesrywa kase na połowe zawartosci drogerii, bo jeden kremik bedzie do samorwania "suchej skóry na łokciu, o poranku", kolejny "złuszczający kremik do prawego nadgarstwa, do stosowania na noc" itp. itd. Mydło, szampon i pasta do zebów to podstawowe srodki higieny - wszystko inne nie jest ani konieczne, ani nie swiadczy o zaniedbaniu

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

10 najbardziej wkurzających zachowań współlokatorów.

Po całej tej masie wiadomości o Waszych współlokatorach jakie do nas nadesłaliście, wytypowaliśmy najbardziej wkurzające zachowania, Waszych współlokatorów. 1. Podłoga się klei, a pleśń w talerzach rośnie. Trzeba przyznać, że współlokator to nie perfekcyjna pani domu, ale jednak posprzątać po sobie by mógł. Ile razy już wymigał się ze swojej kolejki sprzątania? 5 upomnień żeby pozmywał to nadal mało? Karteczki nie skutkują, a my niestety nie znaleźliśmy na to jeszcze rozwiązania. 2. Łazienka to nie pokój, zwolnij ją czasem. Rano jest najgorzej, kiedy musisz godzinę czekać na łazienkę. Nawet upominanie się o jej zwolnienie nie zawsze działa. Próbowałeś wstawać pół godziny wcześniej? No tak, wtedy też już jest zajęta. Pozostaje Ci tylko czekać. 3. Ktoś zjadł moją owsiankę, czyli kradzież jedzenia. Kupiłeś sobie jogurt i czekasz na odpowiedni moment żeby go zjeść? Już za późno, Twój współlokator wziął go pierwszy. Na pytanie "Dlaczego?" odpowie Ci, że odkupi, a

Czas pandemii ze współlokatorami

Ze względu na pandemie musiałam wrócić do Krakowa i wynająć na szybko jakieś mieszkanie. Wiadomo rząd mówi, że koniec z koronawirusem to wszystkie firmy hulaj dusza koniec pracy zdalnej. Tak też było u mnie. Nowe mieszkanie  Wynajęłam super mieszkanko. Czyste, świetna okolica, ogromny pokój, dwie łazienki. W momencie gdy przywoziłam swoje rzeczy od tygodnia mieszkało tam dwóch facetów. Różnica między tym jak oglądałam mieszkanie a co tam finalnie zastałam była ogromna i tutaj już zaświeciła się lampka. W mieszkaniu syf, na podłodze z 2cm brudu, kurzu i nie wiadomo czego jeszcze. W łazience stoi zakiśnięte pranie. Na meblach kurz zmieszany z czymś co się zaczynało kleić. Stwierdziłam niech stracę, posprzątam, bo aż się chce rzygać. Wysprzątałam mieszkanie na błysk. W końcu pachniało i przede wszystkim było czysto. Zakupiłam oczywiście wszystkie środki do czyszczenia. Ku mojemu zdziwieniu do domu wszedł obecny lokator. Cześć cześć klasyczna gadka. W tym czasie ta osoba poinformowała mnie

Właścicielka mieszkania - Grażyna

Czytając sobie niektóre posty uznałam, że również chciałabym podzielić się moją historią. Miała ona miejsce rok temu, kiedy zaczynałam studia.  Zawsze wynajmowałam mieszkanie, bądź pokój z moim chłopakiem, jednak ówczesna sytuacja zmusiła mnie do szukania sobie pojedynczego pokoju i wiadomo jak to jest we wrześniu, takie w przyzwoitych cenach schodzą jak ciepłe bułeczki, także mając na uwadze ograniczony czas moich poszukiwań, dałam się złapać na piekło, które trwało jakieś pół roku, sama nie wiem jakim cudem wytrzymałam w tym miejscu TAKI KAWAŁ CZASU.  A więc jak już można się domyślić, nie traciłam czasu i wynajęłam pokój w pierwszym lepszym mieszkaniu, z właścicielką. Samotną cukrzyczką, bliżej 60-ki, ale jaką miłą! Już w dzień podpisania umowy poczęstowała mnie pierogami.  Piekiełko zaczęło się jednak dzień po wprowadzeniu się tam. Grażyna (tak ja nazwijmy). W noc kiedy miałam integrację z nowymi znajomymi, wróciłam o godzinie 1:30, nie pamiętam zresztą dokładnie. Cichut